Izi.

26 lipca 2010 roku, o godzinie 16.20 lokalnego czasu, na 13 kilometrze drogi za Iszkaszimem w stronę Langaru w Tadzykistanie zginął Robert „ Izi” Gałka.
Wielki Człowiek, podróżnik motocyklowy, przyjaciel.
Dla wielu motocyklistów człowiek-legenda, który początkowo na Junaku, a od 1998 roku na Hondzie Africa Twin przejechał ponad 200 tysięcy kilometrów po drogach i bezdrożach Europy i Azji.
Zdobył Kamczatkę, bezdroża Syberii, Mongolii, Centralnej Azji, Afganistanu, a nawet wysokie przełęcze Himalajów.

pliki/Strona/Strony/Izi/izi2.jpg

Wracał z kolejnej wyprawy motocyklowej. Droga była prosta, asfaltowa.
Po bezdrożach Afganistanu, z którego wyjechali trzy godziny wcześniej wszyscy cieszyli się tą zmianą warunków jazdy.
Nie jechał szybko- kontemplował piękno otaczającej przyrody- był to Jego ulubiony odcinek drogi.
Wypadek zdarzył się 5- 10 minut po tym, jak zjedli lody. Był jakiś mostek, przed nim dziura w jezdni.
Z niewiadomej przyczyny nastąpiła gwałtowna utrata powietrza w przednim kole.
Izi stracił panowanie nad motocyklem, wpadł w tę dziurę i uderzył szyją w owiewkę.
Natychmiast podjęto próbę reanimacji, ale nie było żadnych szans na ratunek.

pliki/Strona/Strony/Izi/izi8.jpg

Roberta poznałem w 2005 roku na wyspie Olchon na Bajkale. On wracał z Władywostoku, ja byłem w trakcie podróży po Syberii.

Obaj traktowaliśmy swoje motocykle nie jako sprzęty do przemieszczania się, ale jako sposób na życie.
Pozostanie w mej pamięci jako wesoły wariat.
Ta właśnie cecha oraz diabelski uśmieszek często goszczący na Jego twarzy zjednywały Mu ludzi.

pliki/Strona/Strony/Izi/izi12.jpg

Kochał to co robił i robił to, co kochał, jak Bublewicz, Senna i inni. Żył, bo wiedział, że kiedyś umrze i korzystał z każdego dnia.

Potrafił udowodnić wszystkim mówiącym o braku czasu i pieniędzy na dalekie wyprawy, że nie będąc Krezusem można tak poukładać swoje życie, aby móc wyjechać daleko w nieznane na szmat czasu.
Kiedyś powiedział: ”- Wiesz, na dłużej niż na pół roku nie wyjadę, bo boje się, że wtedy nie umiałbym już wrócić”.
Tym razem nie On decydował.

pliki/Strona/Strony/Izi/izi1.jpg

Jego wiedza motocyklowa była przeogromna: rozkładał i składał chyba wszystko.
Nie była to tylko kwestia wykształcenia- był inżynierem mechanikiem, absolwentem Politechniki Wrocławskiej
- była to jego wielka pasja.

pliki/Strona/Strony/Izi/izi5.jpg

Był niezrównanym kompanem, nietuzinkowym, niepokornym entuzjasta życia.
Wprost nie mogłem uwierzyć z jakim zapałem przeprowadzał wszystkim motocykle w miejscach, w których wymiękali jeźdźcy... można raz, drugi, trzeci, ale za 10 razem jemu dalej banan z twarzy nie schodził a optymizm wciąż tryskał uszami..

pliki/Strona/Strony/Izi/izi7.jpg

Kiedyś w nocy na przełęczy jeden z otumanionych towarzyszy postanowił pójść po wodę do strumienia, Izi był jedyną osobą, która ruszyła tyłek z namiotu i rozpoczęła nawoływania... czuł się odpowiedzialny za wszystkich,
to dowód na profesjonalizm ale i ludzkie odruchy, których niekiedy brakowało wszystkim innym.
Ogromnie będzie nam wszystkim brakować jego promiennego uśmiechu, szczerego serca i zawsze przyjacielsko wyciągniętej dłoni.
Zginął w podróży. Mam nadzieję, że tak właśnie by chciał…
Żegnaj, Przyjacielu.

pliki/Strona/Strony/Izi/izi20.jpgpliki/Strona/Strony/Izi/izi17.jpg

pliki/Strona/Strony/Izi/izi.jpg

pliki/Strona/Strony/Izi/izi 4.jpg

Do zbierania środków na fundusz wypadku Iziego udostępniamy wyodrębnione konto w banku ING
J. Kutyna 24 1050 1054 1000 0090 7261 7864
SWIFT: INGBPLPW W opisie proszę wpisać IZI.

pliki/Strona/Strony/Izi/znicz.jpg